Friday, January 4, 2013

Derwisze

Siedzimy sobie spokojnie na środku cmentarza, pijemy kawe i wymieniamy uśmiechy z miejscowymi. Nagle z zewnątrz zaczyna dochodzić rytmiczne dudnienie. Grupa mężczyzn ubranych na biało i zielono, ze swoimi transparentam i bębnami przechodzi koło nas i znika w małym mauzoleum. W jego środku rozpoczyna się prawdziwe techno-party. Transowe rytmy, klaskanie, piski i wzywanie Allaha roznoszą się po okolicy. Co jakiś czas zmęczeni i spoceni muzycy przekazują instrumenty innym a sami skupiają się tylko na rytmicznym tańcu.

 
Wszystko trwa może jakieś pół godziny, po tym czasie muzyka cichnie, ludzie się rozchodzą 

To tylko niewinny wstep do głównego punktu programu. W każdy piątek po południu na przedmieściach Omdurmanu koło grobu jednego ze swoich mędrców spotykają się wyznawcy sufickiego nurtu islamu. Na wielkim placu pośrodku cmentarza urządzają swoje modlitwy, tańczą boso wzburzając wielką chmurę kurzu i powtarzają w kółko mantrę chwalącą boga. Nie ma równouprawnienia, na środku są tylko mężczyźni a kobiety stoją karnie z boku i tylko co odważniejsze z nich nagrywają całą ceremonię żeby móc ją potem obejrzeć w domu.

 
Nie ma ma sztywnych reguł, zamiast tego jest improwizacja i spontaniczność. Osoby stojące gdzieś z tyłu często dają ponieść się atmosferze, dołączają do tańczących i wirujących wokół własnej osi sufitów. Nie ma wrogości, nawoływania do jihadu i walki z niewiernymi, zamiast tego jest przyjacielska atmosfera jakiej nie powstydzili by się najbardziej zdeklarowani hipisi.

c    






No comments:

Post a Comment